"Beowulf" - praca z aktorami

Tytułową rolę w filmie Robert Zemeckis powierzył pochodzącemu z Wielkiej Brytanii Rayowi Winstonowi. Początkowo reżyser w ogóle nie brał go pod uwagę, ale kiedy usłyszał jego charakterystyczny głos wiedział, że znalazł idealnego kandydata do roli herosa. Niewątpliwym atutem w tym przypadku okazał się fakt realizacji filmu przy wykorzystaniu technologii performance capture, która pozwoliła reżyserowi na dużą swobodę w doborze aktorów.
Winstone z zaskoczeniem przyjął propozycję udziału w filmie. Aktor pracował na planie Infiltracji kiedy zaproszono go na przesłuchanie do Los Angeles. Tam zorientował się, że reżyser naprawdę chce go obsadzić w roli średniowiecznego herosa, co – do czego się otwarcie przyznaje – bardzo go ucieszyło. Zawsze chciałem zagrać wikinga – tłumaczy Winstone. Ponadto dzięki nowej technologii mimo, iż mam zaledwie 180 cm wzrostu i spory brzuszek mogłem wcielić się w postać ponad dwumetrowego, umięśnionego superbohatera. Takiej propozycji się nie odrzuca – żartuje aktor.
Dużym atutem dla Raya Winstone’a była możliwość współpracy z międzynarodową, gwiazdorską obsadą. Wiedziałem, że dzięki nim nauczę się czegoś nowego – wyjaśnia aktor.
Robert Zemeckis podkreśla, że technologia performance capture oferuje nowe możliwości nie tylko reżyserowi, ale również i aktorom. Dzięki niej aktor może zapewnić reżyserowi te magiczne momenty, które przychodzą niespodziewanie – wyjaśnia Zemeckis. – Mamy przed sobą jakby ogromne czyste płótno, na którym aktor może odmalować swojego bohatera w dowolny sposób, ponieważ nie ma ku temu przeszkód, które występują w konwencjonalnym filmie akcji. Aktorzy wyzwalają się spod tyranii zwykłego filmu – nie liczą się już światło, ustawienie kamery, charakteryzacja czy kostiumy. Tu mamy do czynienia ze spektaklem w pełnym tego słowa znaczeniu i wielcy aktorzy, tacy jak ci w obsadzie tego filmu, potrafią się tym rozkoszować.
Nową technologię chwali również Anthony Hopkins, który w Beowulfie wciela się w postać króla Duńczyków, Hrothgara. Ten styl pracy pozwala na bardzo szybkie nakręcenie wielu scen. Na planie tego filmu spędziłem zaledwie 8 dni. Przy tradycyjnej produkcji byłoby to niemożliwe – wyjaśnia aktor.
Dzięki Anthony’emu Hopkinsowi wszystkie kwestie w filmie wypowiadane są z walijskim akcentem. Aktor zaproponował, żeby jego bohater mówił w ten sposób, ponieważ język walijski liczy sobie kilka tysięcy lat i brzmienie to – w jego przekonaniu – uczyni produkcję bardziej autentyczną. Pomysł ten spodobał się pozostałym aktorom, którzy wspólnie z reżyserem ustalili, że wszystkie swoje kwestie będą wypowiadać z akcentem przypominającym walijski.
Do pracy przy filmie Robert Zemeckis zaprosił również Robin Wright Penn, z którą współpracował już wcześniej na planie swojego wielkiego przeboju Forrest Gump. Aktorka wcieliła się w postać królowej Wealthow, żony Hrothgara. Robin jest niezwykle subtelną, wspaniałą, realistyczną i wyważoną aktorką. Wniosła do tej roli dojrzałość, chociaż jej bohaterka, Welathow, ma zaledwie 16 lat – mówi reżyser. To kolejna zaleta technologii performance capture. Robin mogła wykorzystać w tej roli całe swoje doświadczenie, a dzięki zastosowanej technice wyglądała jak nastolatka, natomiast w dalszej części opowieści miała wygląd dorosłej kobiety.
Do roli Grendela reżyser zaprosił Crispina Glovera, z którym współpracował już przy Powrocie do przyszłości. Z jakiegoś powodu po prostu to właśnie jego widziałem w roli Grendela – mówi reżyser. On uwielbia wcielać się w bohaterów ułomnych fizycznie i mentalnie. Wiedziałem, że będzie w stanie zrozumieć Grendela.
Crispin Glover, podobnie jak Ray Winstone, był zaskoczony propozycją Zemeckisa. Ostatni raz pracowaliśmy razem 21 lat temu i nie sądziłem, że jeszcze kiedyś spotkamy się na planie – tłumaczy aktor. Grendel, bezlitosny potwór, jest w rzeczywistości postacią bardzo tragiczną. Nienawidzi ludzi, a jedyną osobą, którą szanuje jest jego matka. Ponadto cały czas cierpi. Rola Grendela okazała się dla Crispina Glovera prawdziwym wyzwaniem, ale aktor doskonale sobie z nim poradził. Był niesamowity. Kiedy zobaczyłem, co on wyprawia, pomyślałem sobie, że to bardzo inteligentny facet, który właśnie podniósł nam poprzeczkę – mówi o Gloverze jego ekranowy partner, Ray Winstone. – Z całą pewnością ukazał horror, jaki przeżywał Grendel i, nawet w kombinezonie usianym czujnikami, widać było wyraźnie, co przekazuje.
Matka Grendela, jego obrończyni i mścicielka, jest niebezpieczną, uwodzicielską istotą wykorzystującą ludzkie słabości do własnych celów. Zdaniem Roberta Zemeckisa postać tę mogła zagrać jedynie Angelina Jolie, która chętnie zgodziła się na udział w filmie. Nikt nie potrafi zagrać zmysłowych bohaterek lepiej niż Angelina Jolie – mówi Robert Zemeckis.
Angelina Jolie, podobnie jak inni aktorzy, była zachwycona możliwościami jakie niesie ze sobą technologia performance capture. – Z początku myślałam, że będzie dziwnie. Wszyscy aktorzy ubrani w kostiumy przypominające kombinezony piankowe, z czujnikami na twarzy, żadnych rekwizytów, planów zdjęciowych, ale tak naprawdę ta technika pozostawia nam samą esencję sztuki aktorskiej – mówi aktorka. Masz ogromną swobodę. Możesz być, kim chcesz, rozkoszować się chwilą, możesz dać z siebie wszystko, ponieważ kamery kręcą to z każdej strony. Możesz wchodzić w słowo innym aktorom, bawić się i improwizować.
Technologia performance capture pozwoliła Robertowi Zemeckisowi na obsadzenie jednego aktora w kilku rolach. W taki właśnie sposób wykorzystał nominowanego do Oscara Johna Malkovicha, który w filmie Beowulf wystąpił w roli Unfertha.
Malkovich, podobnie jak Angelina Jolie, czy Ray Winstone, zachwycił się możliwościami technologii performance capture. – Ten proces jest fantastyczny – mówi aktor. Dzięki niemu mogłem zagrać swojego bohatera, kiedy był ode mnie dużo młodszy, a potem starszy, a ponadto wcielić się w rolę jego syna. Z wielkim trudem przyszłoby mi dokonanie czegoś takiego w tradycyjnym filmie.
Dzięki nowoczesnej technologii większość aktorów mogła samodzielnie wykonywać karkołomne sceny bez uciekania się do pomocy kaskaderów. Ray Winston z początku z obawą podchodził do pomysłu reżysera, który chciał huśtać go na linach pod sufitem, ale ostatecznie zgodził się i ogromnie się z tego cieszy. Czułem się tak, jakbym znowu był siedmioletnim dzieckiem. Cieszę się, że to zrobiłem – mówi aktor.
Roger Avary jest przekonany, że widzowie docenią ciężką pracę ekipy filmowej. Scenarzysta wierzy, że Beowulf spodoba się zwłaszcza młodszym widzom. Myślę, że nastolatki wpadną w euforię na tym filmie – mówi wprost. – Dla młodszego pokolenia mamy w nim ekscytujące sceny, a Bob „podkręcił” ze sto razy bardziej to, co zapisaliśmy w scenariuszu. On z całą pewnością wie, jak zapewnić widzom emocje i akcję, a także wciągający, skoncentrowany na bohaterach dramat. A ci, którzy oczekują pewnej głębi w fabule tego filmu, również nie będą zawiedzeni.